Zaczęliśmy tradycyjnie od autokaru... wyjazd z Kato, starzy znajomi i nowi juz ogarnięci, no to ruszamy! Droga, jak to droga... wesoło było i dłuuuugo. Jak już dojechaliśmy do bardzo wyczekiwanej Francji, zastała nas nieprzyjemna pogoda w postaci deszczu... nikogo to nie nastrajało pozytywnie. Po spotkaniu organizacyjnym i rozdaniu uczestnikom gadżetów zaczęliśmy się pomału rozkręcać do zabawy. Tradycyjnie pierwsza noc zaczęła się z przytupem...
Poranna zbiórka, rozgrzeweczka i podział na grupy szkoleniowe. Każdy już z pozytywnym nastawieniem na cały wyjazd i Progress, który się szykuje. No to się zaczęło!Pogoda zaskoczyła nas opadami śniegu i najlepszym powderem jaki kiedykolwiek widziałam! Wszędzie dookoła puch, puch i jeszcze raz puch! Każdy jak dziecko robił własny line na trasie i poza. Niestety nasza bajka trwała tylko 2 dni, ale wyprawy na szczyty jeszcze nie przejechanych tras chyba każdy z nas zapamięta na długo…. Wieczorkami tradycyjnie spotkania „organizacyjno-zapoznawcze” pomagały bardziej zintegrować się całej ekipie wyjazdowej. W pobliskim barze barman i nieliczni klienci troszkę się zdziwili nalotem zajawkowiczów z JESZCZE pełnymi portfelami chętnych skosztować złocistego napoju ludzkości. Każdy także mógł pokazać swoje ukryte zapędy Lewandowskiego w piłkarzykach oraz celne oko ze zwinnymi paluszkami w bilarda.
Po tak zacnych wieczorach i pięknych POW POW DAYS trzeba było nauczyć się lepszej techniki i jazdy - NARESZCIE z poprawną pozycją. Instruktorzy skrupulatnie wbijali nam do naszych zmęczonych główek właściwe zasady jazdy. Męczyli, męczyli, ale porządnie nauczyli! No to pora na snowpark! Każdy jak dziecko szalał po skoczniach oraz przeszkodach. Ci, którzy mieli pierwszy raz styczność z freestylem chcieli więcej i więcej! I tak nieubłaganie mijały nam dni .... Pokerowy wieczór i kicz party – była moc ! Te imprezy były pełne wrażeń, które niektórzy na pewno zapamiętają na dłuuuugi czas :D W trakcie wyjazdów każdy mógł przetestować zajawkowy sprzęcik od Burton Snowboards, Head ski, czy kamery GoPro oraz zrollować swoje zmęczone, pełne zakwasów ciało na wałkach Blackroll. Dwa dni mieliśmy wyjazdowe na inne kurorciki we Francji oraz Włoszech. Kolejne szkolenia, kolejne „pandy” na twarzach uczestników i niestety nieprzyjemne spotkania twarzy z rureczką w snowparku lub przedziwne akrobacje w powietrzu w postaci skorpiona z półtorej metra... to bolało..., a bynajmniej tak to wyglądało, ale na szczęście wszyscy wrócili cali i zdrowi :)
Powoli zbliżał się koniec naszego wyjazdu... Zawody i egzaminy na koniec były ostatecznym sygnałem pożegnania się z pięknymi stokami oraz pogodą Francji. Dużo się działo i z pewnością wiele zostanie tylko pomiędzy uczestnikami wyjazdu. Jeśli Cię nie było z nami to uwierz - wiele straciłeś ;)
Polecam! Wilano :D
Zapraszamy do zapoznania się z galerią zdjęć od Shred for Life, a wszytskie fotki do pobrania znajdziecie w foto albumie. Teraz nie pozostało nic innego jak usiąść wygodnie i odpalić wideo z tego kultowego wyjazdu. Piona dla wszytskich za te wspólne chwile :)
Do zobaczenia na kolejnych przygodach z EHschool !!!